Jan Kanty Pawluśkiewicz

Antologia vol. 4: Radość Miłosierdzia

2014-02-24
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Na kilka tygodni przed dziewiąta rocznicą śmierci Jana Pawła II Polskie Radio wydało czwartą część antologii Jana Kantego Pawluśkiewicza, zatytułowaną „Radość Miłosierdzia”. Wybór nie jest przypadkowy – na tym albumie znajdują się utwory zamówione przez Filharmonię Poznańską, które to kompozytor napisał z okazji jubileuszu 30 – lecia wyboru Polaka na tron Piotrowy.

Premiera oratorium miała miejsce 16 października 2008 w Farze Poznańskiej. Pod batutą Rafała Delekty wystąpili: Orkiestra Filharmonii ze stolicy Wielkopolski, miejscowe chóry (Kameralny UAM, Akademicki UAM, Poznański Chór Kameralny i Chór Dziewczęcy Skowronki Centrum Kultury Zamek) oraz soliści: Elżbieta Towarnicka, Marzena Michałowska, Andrzej Biegun i Sebastian Karpiel – Bułecka, którzy zaśpiewali teksty Leszka Aleksandra Moczulskiego. 

Pawluśkiewicz tworząc ten materiał odniósł się do sakralnego języka muzycznego. Melodyka i harmonia opierają się głównie na skalach kościelnych, słychać organy oraz chóry, które bardzo często brzmią jednym głosem, jakby śpiewały średniowieczne chorały. To wszystko Mistrz zestawił z charakterystycznymi dla siebie pomysłami, które znamy choćby z poprzedniej płyty „Harfy Papuszy” – harmonika i zmienne metrum wkradają się nieśmiało w narrację mając zdecydowanie drugorzędne znaczenie. Pojawia się również motyw góralski, reprezentowany tak przez muzykę, jak i solistę Sebastiana Karpiela – Bułeckę, co jest oczywiście odwołaniem do zainteresowania i fascynacji Karola Wojtyły tym regionem. Te utwory właśnie są najmocniejszymi punktami „Radości Miłosierdzia”. Karpiel – Bułecka z typowym dla siebie zaśpiewem wykonuje je w przepiękny sposób. 

Na samym końcu albumu słychać głośne brawa, z czego można wnioskować, że był to udany wieczór w Farze Poznańskiej, który dostarczył publiczności wiele wzruszeń i refleksji. W domu nie ma takiej atmosfery. Muzyka raz pompatyczna, raz nad wyraz prosta, nie sprzyja skupieniu się na tekstach. Całość niestety nie wciąga, tak jak było to w przypadku „Harf Papuszy”. Znając twórczość Pawluśkiewicza, ta płyta jest po prostu przewidywalna. 

Takie wydawnictwa są pisane zazwyczaj dla kasy i trącą banałem. Tego Mistrzowi zarzucić nie moĹźna. Tutaj czuć jakość i wysoką klasę. MoĹźe i nie kupiłabym „Radości Miłosierdzia” nikomu na prezent, ale bilet na koncert juĹź jak najbardziej. Â